31.05.2013

LISTONOSZKA 1


Dziś wstałam, wyjrzałam przez okno i ujrzałam listonoszkę, a że jestem jak 7-letnie dziecko, wyczekiwałam, aż zapuka do mnie, tak jak owe dziecko wyczekuje pierwszej gwiazdki podczas Wigilii.
No i się doczekałam.
Miła niespodzianka, gdyż spodziewałam się jednej przesyłki, a okazało się, że po pewnych komplikacjach, wreszcie dotarła do mnie przesyłka ze Stanów od Katie.
Także, co mi pozostaje, jak nie zaprezentować nowe rzeczy : )

zakupy z Allegro



oraz przesyłka od Katie, recenzji produktów możecie spodziewać się w przeciągu miesiąca :)


No i to na tyle dzisiaj, 
życzę Wam miłego weekendu ! 





30.05.2013

GUERLAIN METEORITES

WPIS Z DEDYKACJĄ DLA PIKALI !

Milion lat po tym, jak wygrałam Meteoryty w rozdaniu u Vnesi, wreszcie piszę recenzję.

Posiadam odcień 01 - Teint Rose. Jest to rozświetlający puder w kuleczkach, ale chyba nie muszę tłumaczyć, myślę, że każda z nas słyszała o legendarnych meteorytach. No i teraz pojawia się pytanie, na ile legenda o nich jest prawdziwa i zapewnienia o efekcie rodem z Photoshopu prawdziwe ?

Na początek zapewnienia producenta:
"01 Teint Rose służy przede wszystkim do rozświetlania twarzy. Zawiera głównie kuleczki zielone i liliowe, które mają za zadanie redukcję niepożądanego zaczerwienienia twarzy. Kuleczki różowe i w kolorze szampana mają po prostu rozświetlać, a kuleczki białe rozjaśniać całą twarz."
Co w rzeczywistości na naszej twarzy robią owe kuleczki ?
Oczywiście rozświetlają twarz, nadają jej zdrowy połysk, ale jednocześnie matują. Brzmi to może absurdalnie, ale według mnie tak jest. Wygładzają skórę, a brokatowe drobinki modelują twarz i rozświetlają. Trzeba jednak uważać, aby nie nałożyć za dużo produktu, gdyż drobinki, które w małej ilości dają świetny efekt - przesadzone spowodują, że cała nasza twarz będzie błyszczeć, a brokat będzie wyglądać kiczowato.  
Jeśli ktoś jednak ma kłopotliwą cerę, według mnie, meteoryty nie ukryją tego. 
Jeśli jednak zależy nam tylko ( albo i aż ) na rozpromienieniu twarzy, nadania zdrowego połysku - polecam ! 
Poza tym - na plus przemawia urocze,eleganckie opakowanie i ładny zapach. 
I wracając do pytania, czy jest to produkt a'la Photoshop ?
Niezupełnie, rozświetli, ale nie ukryje niedoskonałości, nie nadaje również żadnego odcienia.


Podsumowując,
dla mnie jest idealny do wykończenia makijażu, a nie jako jego podstawa. Dla osób preferujących lekki makijaż, naturalny - w tej funkcji sprawdzi się bardziej. 
Stwierdzam jednak, że jeśli sama miałabym kupić Meteoryty - szkoda mi by było pieniędzy, bo nie ukrywajmy, nie jest to produkt z najniższej półki. 


27.05.2013

Jak wszyscy, to wszyscy - szał w Rossmannie

Jak już każda z nas wie, w Rossmannie kuszenie niesamowite. Ja również uległam, a co więcej, omijam teraz Rossmann szerokim łukiem, bo wiem, że inaczej by się skończyło kolejną pustką w portfelu. I jak przystało, po udanym zakupach, czas na chwalenie się. : ) 



Niestety nie ma cen, ponieważ zgubiłam rachunek z pierwszych zakupów i już nie pamiętam, ile zapłaciłam, a nie chcę Was zmylić.
Jest to moja pierwsza w życiu kredka do brwi i powoli, mozolnie, uczę się nią obsługiwać tak, aby mi pomagała, zamiast robić krzywdę. : ) Jednak bardzo wygodnie się nią maluje.
I mój pierwszy Carmex ! 
Kolor szminki jest raczej nude. I prawie dostałam zawału serca przy robieniu zdjęć, gdyż kompletnie wysunięta szminka spadła mi na ziemię. Skończyło się jednak na lekkim w głębieniu z boku, także, kryzys zażegnany. ; )
Gąbeczki, ponieważ do tej pory podkład nakładałam paluchami. A tak właściwie w ostatnim czasie, w ogóle go nie używałam.



No i na koniec maseczki, jak widać ta z Ziaji już zużyta, całkiem sympatyczna, o ie można użyć takiego przymiotnika o maseczce. : )

No i to by było na tyle. Oczywiście kusi o wiele więcej rzeczy, tym bardziej, kiedy odwiedzam Wasze blogi i czytam o kolejnych zakupach, no ale, trzeba zacisnąć pasa. :)


PS. DZIĘKUJĘ ZA 10000 WEJŚĆ ! :)

23.05.2013

rozdanie u Rudaaa12

Hej, dziś wpis na szybko, informuję jedynie o rozdaniu, w którym biorę udział:
Konkretniejszy wpis pewnie pojawi się w weekend, jeszcze nie wiem, czy recenzja, czy wpis o nowościach - gdyż tych też jest (i przybędzie) sporo ze względu na wszystkim znaną, trwającą obecnie zniżkę w Rossmanie. Aż żal nie skorzystać, chociaż mój portfel zaczyna płakać... Ale obiecuję sobie, że jeszcze jutro i zamykam portfel na najbliższy czas dla takich zachcianek, bo inaczej stanę się typowym stereotypem studentki, żyjącą na chlebie i parówkach... 
Także, do napisania ! : )
Życzę Wam też owocnych zakupów, chętnie się dowiem, co tam upolowałyście. : ) 

19.05.2013

BATISTE DRY SHAMPOO XXL VOLUME

Ostatnio czaiłam się na suchy szampon Batiste i znalazłam okazję u http://herself-and-i.blogspot.com/, która to miała u siebie na wyprzedaży Batiste XXL Volume, więc od razu się skusiłam.


Wcześniej myślałam, że to tzw. pic na wodę, który nie daje jakoś większego efektu. No bo jak coś na wzór lakieru do włosów, może odświeżyć nam włosy i usunąć nadmiar sebum.  Miałam dodatkowe obawy, bo u swojej poprzedniczki, lakier się w ogóle nie sprawdził. Ciekawość jednak zwyciężyła - na szczęście, bo jak po zastosowaniu się zdziwiłam !
Nałożyłam, a raczej 'napsiukałam' szampon na włosy po dwóch dniach od mycia, które były już ochlapnięte i lekko przetłuszczone. Po aplikacji Batiste wmasowałam szampon we włosy, aby zniknął biały osad - jednak nie rozczesywałam już, ponieważ włosy straciłyby ten efekt "XXL volume", jak to nazwał producent.


Włosy były zdecydowanie odświeżone, a dodatkowo, ta wersja szamponu posiada w sobie lakier, przez co włosy robią się trochę 'push up', zyskują na objętości i u nasady ładnie się unoszą.  Co sprawdza się fajnie również w upięciach, przy koczku,bez tapirowania, włosy są ładnie uniesione.
Ładny zapach, nie przeszkadza, określiłabym jako lekko perfumowany.



Szampon wg. mnie sprawdzi się lepiej na blond włosach, gdyż na ciemnych, biały proszek jednak, nawet po wtarciu, zostawia lekki odcień. A może inaczej, nie odcień, a kolor traci połysk, włosy są bardziej matowe i trochę jakby popielate.
Dostępność jest kolejną wadą, gdyż w sklepach stacjonarnych nie dostaniemy tych szamponów.




Podsumowując, jestem na tak i jestem pewna, że Batiste stanie się MUST HAVE w mojej kosmetyczce.

16.05.2013

ARTYKUŁ NA WWW.FEMALE.PL

Ja tak na szybko, chciałam się pochwalić moim artykułem na portalu Female:
http://www.female.pl/artykul/16112-sposoby-na-szybszy-wzrost-wlosow



PS. Za czasów au-pair i później męczyłam się z okropnym kaszlem, jaka radość, kiedy po prawie roku, wiem wreszcie skąd się wziął i, że mam w zapasie już leki, które zapobiegną temu, zła bylica !

Pozdrawiam : )

13.05.2013

PÓŁPRODUKTY - MGIEŁKA DO WŁOSÓW I TWARZY

W tym tygodniu czekają mnie badania, więc wróciłam do mojego Płocka, a tam czekała już na mnie przesyłka od zróbsobiekrem.pl : ) 
A w niej:
gliceryna roślinna
hydrolizat keratyny
kwas hialuronowy 1 % 
wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
elastyna
witaminy all in one
butelka spryskiwacz

Od razu wzięłam się do działania, przywiozłam z Torunia słoiczek z sokiem z aloesu i zabrałam się za tworzenie. 
Wzorowałam się na przepisie od Anwen, o czym pisałam, bodajże dwa wpisy wcześniej, jednak trochę zmodyfikowałam.
5ml aloes zatężony 10 krotnie
5 kropli oleju kokosowego
 5 kropli elastyny
10 kropli keratyny
5 kropli kwasu hialuronowego 1%
woda przegotowana 25 ml
sok z aloesu 25 ml 

Wyszła delikatna, odświeżająca, nawilżająca mgiełka. Popsiukane włosy są lekko nabłyszczone i odświeżone. Popsiukałam również twarz, efekt podobny - nawilżenie i odświeżenie. 


Poza tym, mam w zapasie już parę zastosowań półproduktów, których już nie mogę się doczekać, ale jakby któraś z Was, miała coś ciekawego, piszcie ! :) 


Przepraszam, że wpis na szybko, ale jestem zmęczona po podróży, ale chciałam od razu z Wami się podzielić nowościami. : )



9.05.2013

UDANA WIZYTA U FRYZJERA


Tak jak już wcześniej pisałam, udałam się do fryzjera, aby podciąć minimalnie końcówki, które wołają o pomstę do nieba. Poprosiłam o skrócenie o 2 cm, jednak czy w rezultacie jest to taka długość, do końca nie wiem, gdyż długość włosów widziałam jedynie przy suszeniu ( jednak wydaje mi się, że mniej więcej tak jest, nie było szoku w ścięciu, więc jest dobrze ). Przy obcinaniu fryzjerka stwierdziła, że właśnie na dole moje włosy są zniszczone, co szczerze mówiąc, wprowadziło mnie w średni nastrój, bo mimo, że pisałam to parę razy i mam tego świadomość, to z ust kogoś innego brzmi to gorzej. Tym bardziej, że zawsze jedyne, co słyszałam, to, że "ojej jakie masz gęste włosy!" "jakie ładne włosy!". Ale co się dziwię, sama sobie zasłużyłam na to, męczeniem ich od czasu do czasu prostownicą na wilgotne włosy, czy farbowaniem z wodą 9 % - powinnam się dziwić, że i tak nie wyglądają one jak jeden wielki kłak. Ogólnie śmieszne było to, że była to moja pierwsza wizyta, odkąd zaczęłam dbać o te włosy i gdy siedziałam na tzw. 'myjce', rozglądałam się po półkach, spoglądając na produkty i śmiać mi się chciało, gdy widziałam np. scandic line organic banana line, czy kallos al late, które to co dopiero sobie kupiłam (boże, to już jest chore, jeśli to jest dla mnie zabawne, zdaję sobie z tego sprawę). I to, że ja opowiadałam jej o olejowaniu włosów, a ona mi o kremowaniu.
 Po wysuszeniu fryzjerka spytała, czy chce, żeby mi je jakoś uplotła, czym sobie zaplusowała i mój mini foch o zniszczone włosy natychmiastowo zniknął. Kocham wszelkiego rodzaju warkocze, upięcia, ale jestem niecierpliwa ciamajda, która sama sobie potrafi zrobić jedynie koczka lub warkocza, który za pięć minut nawet go nie przypomina. A efekty są takie:


PS. Pokazała mi też produkt, który może i by zaradził na ten nieładny odcień na dole włosów. Jest to coś w stylu farby tymczasowej, jednak bez chemikaliów ( przynajmniej nie w dużej ilości, NIBY ), która robi jakby refleksy, ale która się zmywa po czasie i nie powinno być odrostów, na czym mi zależy. Jednak jako sierota, zapomniałam nazwy. Firma to  ATLER EGO (chyba) i w nazwie coś z reflex, srebrna tubka wyciskana, kosztuje około 50 zł, dostępna w hurtowniach fryzjerskich, jakby komuś coś to mówiło, to poratujcie i powiedzcie. : ( 

7.05.2013

SOK Z ALOESU


Duszny, męczący dzień, podczas którego, żeby się dobić, odwiedziłam Super pharm, głównie na celu miałam znalezienie wcierki Joanny Rzepy, której nie było. Co mi pozostało w takim razie, jak nie myszkowanie po całym sklepie ? :) Jako, że wcześniej widziałam gazetkę Super pharm, w której aktualnie jest promocja na lakiery, tak więc skusiłam się na lakier firmy MIYO, ale o tym innym razem. Trafiłam również na koszyk wypełniony litrowymi butelkami z aloesem, przecenione. Normalnie kosztują około 21 zł, a mi się udało złapać go za 11,99 zł. Mam obecnie jakiś szał na punkcie wszystkiego z aloesem, więc nie dziwi mnie, że ta butla wylądowała w moim koszyku i, że nawet nie było mi strasznie tachanie jej na uczelni.
Jednak dlaczego  ?
Aloes ma niesamowite właściwości nawilżające, więc jest w sam raz do włosów. Można dodawać go i do masek, do odżywek, do szamponu, do wcierek, do mgiełek... Poza tym do kremów, no i przede wszystkim - do picia. Nie są to na pewno jego jedyne zastosowania, wymieniłam po prostu te, które jakoś najbardziej zapadły mi w pamięć. Ja na razie użyłam go do szamponu przy myciu metodą kubeczkową. Włosy wydają się być nawilżone, ale może też to być efekt placebo, więc na razie nie jestem w stanie się wypowiedzieć, za parę tygodni - i owszem.
Moje aloesowe plany ? 

  • dodawanie do szamponu przy metodzie kubeczkowej
  • dodawanie do odżywki
  • płukanie włosów po myciu
  • mgiełka aloesowa, mniej więcej wzorująca się na tej pochodzącej od Anwen (no i plus sam sok aloesowy :) 

5ml aloes zatężony 10 krotnie
2 krople oleju makadamia
 5   kropli panthenolu
10 kropli keratyny
5 kropli kwasu hialuronowego 1%
woda przegotowana do 50ml (można użyć hydrolatu np. aloesowego lub lawendowego )

Wpasowuje się ona w sam raz z półproduktami, które właśnie do mnie wędrują ze strony www.zrobsobiekrem.pl :)




Skład mojej butli : 
99,7% – sok aloesowy; regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancje konserwujące: sorbinian potasu, benzoesan sodu

Trzeba pamiętać, aby nie kupić soku zawierającego cukier oraz miąższ - bo trzeba przyznać, że wyczesywanie 'glutów' z włosów, nie należałoby do najprzyjemniejszych czynności. :) 

Jedyną wadą, którą widzę na chwilę obecną, jest rozmiar - 1 l soku, który trzyma ważność przez miesiąc. Trzeba się będzie trochę sprężyć z używaniem. 


PS. Pojutrze wycieczka do fryzjera, ucinamy końcówki !
PS2. Mimo ucinania końcówek, walczę o długość - picie pokrzywy + CP 

2.05.2013

nowe kosmetyki

Dziś wstałam z zamiarem pomocy mojemu P. w pracy, jednak wyszło jak wyszło - wylądowałam sama w Auchan i galerii handlowej. W Auchan dostałam małego oczopląsu na dziale odżywek, bo było sporo pozycji, które chcę wypróbować. Ostatecznie kupiłam trzy produkty:

Balsam Mrs. Potter's z aloesem i proteinami jedwabiu i białą herbatą - 6, 30 zł
Szampon żurawinowy do oczyszczenia, Barwa naturalna - 2,86 zł
Maska BingoSpa z ekstraktem z drożdży - 11,10 zł

Poza tym odwiedziłam Naturę i tam mini zapasy kolorówki:
My Secret, Cień do oczu Double Effect ( możliwość aplikowania na sucho i na mokro ) 405 - 9,49 zł
Essence, Róż Vintage District - 13,99 zł
My Secret, Lakier do paznokci Lavender - 4,99 zł
I trochę zbliżeń na każdy oddzielnie :





No i to by było na tyle, wpis na szybko, a żeby się pochwalić, a co !

LAMINOWANIE WŁOSÓW ŻELATYNĄ


Było to moje drugie podejście do laminowania, jednak pierwsze nie było udokumentowane, a na dodatek - rozpuściłam żelatynę w letniej wodzie, a potem niedokładnie wypłukałam i zadowolona hasałam potem z kawałkami żelatyny - także, nie było nawet co dokumentować. : )

Drugą próbę uważam za bardziej udaną, chociaż tym razem, mieszankę zrobiłam z odżywką Garniera, a poprzednio z maską Alterry - która to chyba lepiej się sprawdziła. No ale, po kolei !


1. Do kubka wlałam 3 łyżki gorącej, ale NIEGOTUJĄCEJ się wody.
2. Dodałam do niej łyżkę żelatyny.
3. Mieszałam do momentu pozbycia się grudek.


4. Następnie, dodałam łyżkę odżywki Garniera. Oczywiście możecie dodać dowolną odżywkę lub maskę, osobiście, jak już wspomniałam, wolę wersję z maską, ale aktualnie jestem na parę dni w moim rodzinnym Płocku i nie miałam zbyt dużego wyboru.
5. No i powstaje nam tak oto wyglądająca maź, niekoniecznie zachęcający wygląd, ale wierzcie, warto.
6. No i nakładamy na głowę, na około 45 minut, trzymamy pod czepkiem foliowym i ręcznikiem, a żeby nam nie było za zimno. :)

Laminowanie robi się raczej na umyte włosy, które są jeszcze wilgotne, ja praktycznie osuszyłam je jedynie ręcznikiem i zabrałam się za papkę. Zmywa się bez żadnych dodatkowych środków, wystarczy woda. Dodatkowy efekt może dać wysuszenie włosów suszarką, gdyż ciepło zrobi dobrze na taki zabieg.

Efekty ?
Włosy są milsze, prościutkie, gładkie, wyglądają zdrowo, połyskują, łatwo się rozczesują i są lekko obciążone ( to akurat nie jest takim mega plusem w moim przypadku, bo z natury moje włosy są ciężkie ). I jak to moja mama powiedziała, są jak włosy niemowlęcia. : ) Chociaż myślę, że na bardziej zniszczonych włosach lub o innej konstrukcji, efekty będą bardziej widoczne. Moje włosy z natury już, jak przed chwilą pisałam, są proste i dość ciężkie.
Trzeba jednak uważać z zabiegiem, bo robiony za często lub w zderzeniu z różnymi substancjami, może spowodować przeproteinowanie naszych włosów, czego raczej nikt nie chce. : )
No i to w sumie tyle, moja mała relacja z laminowania. Zapewne każda z Was słyszała o tym zabiegu, większość pewnie też już go stosowała, ale co mi tam, warto się dzielić swoimi wrażeniami.
Na koniec zdjęcia po laminowaniu, które są takiej siakiej jakości, więc musicie wierzyć mi na słowo. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...