31.05.2012

3 nuits par semaine !

Słucham sobie Indochine, nawet nie wiedziałam, że są obecnie popularni w miarę we Francji. I za każdym razem jak słyszę ich w radio, to mnie to dziwi strasznie, bo gdzie ja bym w Polsce ich usłyszała ?! :)

Opiekowanie się małymi idzie jak idzie, nadal tak samo, czyli w miarę dobrze - plecy trochę bolą ! Ale starsze są bardzo pomocne, pomagały mi dziś chociażby, przed pójściem do szkoły. Wzięły jedną małą jak się obudziła, karmiły obie. I nareszcie zamieniam z nimi więcej niż parę słów dziennie !
A i mój mały sukces dziś - obiad małych przebiegł bez ani jednego krzyku ! Jadły, śmiały się, tańczyły w fotelikach - nawet nie wiecie jak relaksujące i przyjemne to było dla mnie. :)
Dziś Hostka jechała na ciuchowe zakupy, wzięła mnie ze sobą, ale po pierwszym sklepie z nią stwierdziłam, że nie, nie dam rady, to nie na moją cierpliwość :D i poszłam na spacer, po loda o smaku Nutelli ( do znajomych - BYŁ TEŻ SMAK VJOLET !!!!!!!!!!! CO JEST ?! ) , usiadłam na dużym schodku przy plaży, siedziałam, wygrzewałam się, zobaczyłam, że telefon złapał WiFi Royan, kocham już to miasto za darmowy internet :) No a poza tym, muszę się przyznać, że zapaliłam, bo już nie wytrzymałam... I jak mnie zdziwiło, gdy w domu Hostka poruszyła temat papierosów, że dziś niby jakiś dzień wolny od papierosów ? To sobie wybrałam dzień na przegraną z nałogiem :) 
Jutro natomiast Hotka ma wolny dzień i ma mnie zabrać, być może rowerami, w miejsce pracy jej i Hosta. A no - bo ja też mam wolny dzień. Jak przyjemnie jest pomyśleć, że wstanę o której chce i zrobię co chcę, nie wyczekując aż z elektronicznej niani zagrzmi płacz. Chociaż szczerze, to zaczęłam się przyzwyczajać, lubię te małe i myślę sobie, że ludzie czy chcą czy nie muszą wychowywać swoje dzieci - ja to robię do 15stej i za pieniądze, więc jak mogłabym narzekać ? No i zresztą nie mam na co narzekać, poza płaczem, gdy nie dam im ciastka, są naprawdę kochane...
Tymczasem parę zdjęć, pokoju w ramach ROOM TOUR i inne :)








i moja twarz na koniec ;ok;










28.05.2012

do przodu

Na słuchawkach David Bowie, na nogach czuć promienie słoneczne, słońce razi w oczy. Słodkie lenistwo :)
Wczoraj się dowiedziałam, że do końca czerwca będę pracowała we wtorki,czwartki,soboty i niedziele, więc trzy dni wolnego na siedem to całkiem, całkiem dobrze :) Później natomiast będzie tylko jeden dzień wolnego, ale myślę, że zdążę się przyzwyczaić.
Wczoraj był dzień pełen wrażeń. Przed pobudką w nocy śnił mi się płacz małych, bałam się, jak sobie sama z nimi poradzę... Na nieszczęście obie obudziły się w tym samym czasie !  Ale było naprawdę dobrze ! Zero histerycznego płaczu, jak przy niani. ( A tak, przedwczoraj Hostka zapewniła mi ich byłą nianię do pomocy, do oswojenia się. Tyle, że oprócz zabawy, małe nic nie pozwalały mi przy sobie wtedy zrobić.... I tylko mnie to zdenerwowało i rozstroiło i zestresowało przed moim debiutem z nimi )
No, ale wracając do wczoraj - trochę płaczu przy zmianie pieluszki i przy szykowaniu do drzemki, a tak było całkiem sympatycznie. Ale męczące mimo wszystko....
A wieczorem, podróż 1,5 godzinna do brata Hostki, na urodziny. Pierwsza godzina to było moje smęcenie, stanie, obserwowanie, snucie się z kąta w kąt, słuchanie rozmów... Czułam się strasznie nieswojo. Było tam ponad 20 osób.Ale później, po paru kieliszkach szampana  i dzięki babci dziewczynek, która usiadła koło mnie, żeby nie było mi smutno- było bardzo sympatycznie. Zaczęłam rozmawiać z ludźmi, a jak ktoś mówił za szybko, to inni mi tłumaczyli o czym jest mowa. Bardzo sympatyczna rodzina !
I powrót do domu około drugiej w nocy - oczy mi się same zamykały, połowa drogi powrotnej przespana. Dlatego cieszę się, że dziś mam wolne. Siedzę na słońcu i czytam. A wcześniej pomagałam Hostce zrobić ciasto z oliwkami i szynką na kolację. Dobre jest to, że jak powiem coś źle to mnie poprawia. Sama mówiła, że żebym się nauczyła dobrze mówić, muszę dużo mówić właśnie.
Wszystko jest naprawdę w porządku, jedynie ze starszymi dziewczynkami (9, 10 lat) nie mam prawie kontaktu, nie wiem zbyt o czym z nimi rozmawiać, ale to też dlatego, że mówią straaaaaaasznie szybko i niewyraźnie !
w tle widać moje okno :)
Buziaki ! 
Trochę w skrócie napisane, ale naprawdę męczące jest każdemu opowiadanie tego samego !

25.05.2012

UF

Właśnie pierwszy dzień minął, jestem zmęczona, emocje opadły ( chociaż szczerze, nie były szczególnie ogromne ). Ale zacznijmy od początku -
Wyjazd z Płocka, pożegnanie, Wasze smutne minki, gdy odjeżdżałam. Zaczęłam myśleć, że chyba ja widzę to inaczej. W każdym razie, stwierdziłam, że jak zacznę tęsknić, to wtedy posmutam...
Droga - dwie przesiadki, próby spania w nocy, ból pleców, nóg i ogólnie WSZYSTKIEGO. Ale miła starsza pani jako towarzyszka - nie było źle.
No i docieramy do Bordeaux, wysiadam z busa, kierowca podaje mi walizki. I stoję. I czekam. Pora na smsa. Poinformowałam hostów, że czekam koło autobusu (który chwilę później odjechał). Nadal nikogo. Myśli: "Hm, co zrobię, jak mnie wystawili? Może autobus się jeszcze zawróci?" - Nie powiem, za szczęśliwej miny nie mogłam mieć.Okazało się, że Host czekał przy innym autobusie, za rogiem. I, że nie ma z nim Hostki, z którą to  załatwiałam większość spraw.... Ale droga całkiem miła, nawet nie było niezręcznej ciszy. Rozmowy o studiach, o drodze, o pogodzie, o mieście, o poprzednich hostkach, o reakcji mamy na mój wyjazd, kim są moi rodzice, jak mi poszły egzaminy... A kiedy była cisza, było to normalne, gdyż sam powiedział, żebym odpoczęła po podróży. Po 1,5 h dojechaliśmy. Hostka wyszła na powitanie, zaprowadziła do kuchni, dała jeść, pić. Prysznic i spanie. Przed spaniem pomyślałam: co ja zrobiłam...? Ponieważ, gdy jadłam, o tej prawie, że drugiej w nocy i słuchałam Hostów, prawie nic nie zrozumiałam. No ale co, trudno. Z jedna łza poleciała, na więcej nie miałam siły, sen wygrał.
Pobudka o nie wiem której, płacz dzieci, gadanie starszych, szczekanie psów. Ale mimo wszystko pospałam do 9;30, bo dłużej było mi głupio. Hostka została w domu, spędziłam z nią cały dzień ( no i oczywiście z maluchami ) Potem przyszedł Host. Wspólny obiad ( jak ja kocham Francję za sery ! ). Potem z Hostką odebrałyśmy starsze ze szkoły, dom, kąpanie w basenie, opalanie, kolacja i poznanie babci dzieci no i teraz wreszcie łóżko.
Jutro już Hostka jedzie do pracy, ale żeby było mi łatwiej, jutro przyjdzie jakaś jej znajoma niania i będzie mi pomagać. Ale to mnie o podajże 6;40 obudzi przez elektroniczną nianię płacz Louisy. Obawiam się trochę jutra, ale jakoś to będzie. Nie spodziewam się cudów, ponieważ które dziecko by nie płakało budząc się bez mamy, a przy obcej dziewczynie?
Prezenty wydaje mi się, że trafne. Hości przed obiadem wypili trochę wódki, w 30 stopniowy upał ! Bez popicia ! Potem nie powiem, żeby mieli tęgie miny, dlatego też ja odmówiłam. ; )
Ogólnie wszyscy są bardzo mili, czuję się, jakbym była u jakiejś dalekiej rodziny, a nie u obcych ludzi. Jedynie starsze dziewczynki (9,10 lat) trochę mnie onieśmielają, gdyż gadają taaaaaaak szybko....
Ale,  to był dopiero pierwszy dzień, prawdziwa praca dopiero się zacznie, prawda?:)
Dlatego też, pora naprawdę odespać tę podróż !
Dołączam widok z mojego okna. :) 

Btw. mam w pokoju dwie półki z książkami po francusku, za miesiąc którąś poczytam - moje postanowienie ! a tymczasem zajrzę do czesko-francuskiego słowniczka dla au pair, który pokazała mi Hostka po swojej dawnej au-pair (która dzis spotkałam - zamieszkała tu, poznała faceta, urodziła dziecko, znalazła pracę ;)

Buziaki, ,życzcie mi powodzenia jutro ! 

22.05.2012

Ostatnie przygotowania

Ja tylko na chwilę - nadal tyle do zrobienia ! 
Chciałam się jedynie pochwalić, że ostatecznie wybrałam prezenty dla dziewczynek, dla małych kolorowanki, dla starszych książeczka z instrukcjami na bransoletki, jak im się spodoba to już na miejscu będę nawet skłonna dokupić muliny, o ile gdzieś znajdę : ) 



W szampony czy żele nie zaopatrywałam się, gdyż wydaje mi się, że rodzinka powinna ( a przynajmniej mogłaby być tak miła ) zapewnić, a jak nie, to na miejscu się obkupię - po co tyle dźwigać w bagażu ? 

No to na chwilę obecną by było na tyle, pora na pakowanie i kupowanie jedzenia i Żubrówki dla hostów. 
Napiszę następny wpis już na miejscu, po pierwszym, w wyobrażeniach przeogromnie stresującym, spotkaniu z rodzinką. 
PS. Chociaż wiecie co, tak naprawdę, stresu prawie nie ma, nie mogę się doczekać wyjazdu, pokazania prezentów dziewczynkom, poznania ich, rodzinki, domu, miasta... To chyba dobrze ?




DZIEŃ PRZED

A jednak - nie umiem żyć bez internetowych wynalazków, bez wylewania żalów w internecie, prywatność ponad wszystko...

Zaraz wybije północ, a wraz z północą rozpocznie się mój ostatni dzień w Polsce. Ostatni dzień wśród przyjaciół, rodziny, chłopaka. A potem co ? Ponad 4 miesiące we Francji ? To jak pomieszanie marzenia i koszmaru, dopiero po przyjeździe przekonam się, co przeważy.
Zobaczymy, jak będzie wyglądał mój zapał do pisania po całych dniach z dziećmi, czy nadal będę taka chętna :     )
W każdym razie - jutro pora na zakupy, kosmetyki, jedzenie na drogę, prezenty. A potem pakowanie - wszystko na ostatnią chwilę, jak zawsze !


Naprawdę tam będę ?! Sama w to wszystko nie dowierzam !

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...