28.08.2012

i wracamy pracować !

wolne wolnym, a tutaj znowu wracamy do pracy !
w Arcachon było bardzo sympatycznie. Dojechaliśmy, spacer brzegiem morza oraz po molo. Potem kolacja ( naprawdę, to najbardziej kocham w wypadach z tą rodzinką, że zawsze wybierają świetne restauracje ! ) i powrót do hotelu. Miałam pokój ze starszymi, z Blanche i Jeanne. Oczywiście, skakanie po łóżku, szybkie wybieranie łóżek, a potem oglądanie tv. Jednak musiałam im to przerwać, gdyż obiecałam Christine, że nie będziemy za długo oglądać filmu.
Następnego poranka, zostałam obudzona głośnym bum przy moim łóżku, okazało się, że to Blanche spadła ze swojego. Haha, jak zawsze, szczęśliwa. ; )
Śniadanie i wymeldowanie. Pojechaliśmy do Aqualandu, byliśmy tam o 10;30, gdzie o 10;00 otworzyli go, a kolejka była na conajmniej dwie godziny, więc najpierw poszliśmy do parku, w którym była mini farma, gdzie kury, kaczki, - wszystko latało luzem, a moje serce prawie nie stanęło. Zdecydowanie nie było to miejsce dla osoby, którą brzydzą wszystkie ptaki. Natomiast były urocze małe świnki, które zawsze budzą we mnie mega pozytywne odczucia! I pierwszy raz je pogłaskałam !
Do Aqualandu poszliśmy gdzieś dopiero o 15stej i byliśmy z 3 godziny. Ja, jako ogromny fan zamnkiętych zjeżdżalni ( tak...), jako pierwsze co, odwiedziłam butik i kupiłam nowy kostium ( 40 % przeceny !) Ogólnie było naprawdę w porządku.
A ! Przy kolacji, Christine pytała mnie, że no pierwszy raz jestem au-pair i żebym szczerze powiedziała, czy myślałam, że będzie lepiej, czy gorzej, że to się nie wie, na kogo się trafi itd. No, ale nie w tym sens. Oboje z Davidem powiedzieli, że ze mną im jest najłatwiej i im naprawdę pomagam. A trzeba wziąć pod uwagę, że mieli z 7 au-pairek, gdzieś od 8 lat ! Taaaki uśmiech automatycznie mi się pojawił na twarzy : D

A teraz mała porcja małych diabełków:







uczę małą robić dzióbek :D



to ja przed końcem pracy



a gdy zostaje sama w domu, SZAMKA ! 



24.08.2012

luna park + mini wakacje

Po ostatnim poście, odeszłam od komputera, zaczerpnęłam świeżego powietrza w ogrodzie, poleżałam na leżaku z książką, poprzytulałam się z dziewczynkami, obejrzałam Grey's Anatomy i już jest w porządku. Po prostu zawsze po siedzeniu na aupair-world wpadam w jakąś złość, bezsilność i denerwuję się. Jestem zbyt niecierpliwa na to.

Wczoraj byłam z rodzinką w Lunaparku (klik ! ). Wróciliśmy po północy. Było naprawdę świetnie, czasami miałam wrażenie, że nie mogę się doczekać wszystkich kolejek bardziej niż dziewczynki. Ale miłe było to, że przy każdej atrakcji było" Marika ! Chodź, musisz iść z nami !", "Gdzie jest Marika?! O tu, chodź idziemy tu ! ". I wstyd przyznać, ale krzyczałam bardziej niż dziewczynki ! Ale kocham to  ! Te kolejki, ten moment gdy zaczynasz zjeżdżać w dół i w brzuchu wszystko się przekręca. Byliśmy też na przejażdżce po akim polu, autem terenowym, gdzie pełno górek, skrętów. Na dodatek jeździliśmy tam po ciemku, nawet bez świateł samochodu. Nawet tam krzyczałam. Był też taki wielki dom, z torem przeszkód, jak na przykład podłoga która rusza się do dołu i góry, lub się kręci. Wielka rura, która się kręci a ty musisz przez nią przebiec ( hahaha, babcia dziewczynek poszła tam z nami i nie mogła przez to przejść, prawie się czołgała i mama dziewczynek musiała jej pomagać, wiem, że to nieładnie, ale do tej pory ten widok mnie bawi hahaha, zaraz po tym powiedziała do mnie " Marika, co my robimy, co my robimy !" :D
Przed tym poszliśmy na kolację, panini + piwko, a na koniec lody (+ dojadałam watę cukrową Jeanne :) Za wszystko płaciła rodzinka, a każda atrakcja kosztuje 2,50 euro. Raz, jak szłam tylko z Blanche stwierdziłam, że ja zapłacę. Na tyle pieniędzy, chociaż włożyłam te 5 euro.


Dziś niestety dziadkowie już pojechali i mój tydzień lenistwa, kiedy to pracowałam godzinę, dwie, dziennie, się skończył. Jednak nie jest tak źle, w niedzielę popołudniu jedziemy na dwudniowe wakacje do Arcachon:


ps. taka jestem zła, że nie mam czym robić zdjęć teraz ! 



apworld i poszukiwania, enough

Siedzenie na aupair-world, przeglądanie miliona ofert i pisanie wiadomości przyprawia mnie o ból głowy. I wprowadza w nerwowy nastrój.
A już zapomniałam jak to byłam i żyłam w błogim świecie niewiedzy o poszukujących-przyszłych-au-pair. A tutaj, come back, wracam do Was !

22.08.2012

lenistwo cd.

Klub wcale nie okazał się samobójstwem, mimo powrotu po piątej : D Najpierw La Maison Blanche, pełno ludzi, którzy nas zagadywali. ( Reakcja każdego na to, że jestem Polką - " NA ZDROWIE" lub ' o żubrówka, wódka !" , śmiać mi się już z tego chce, ale w sumie, nie mogę wymagać, żeby w barze przy winie, ktoś nagle zaczął ze mną dyskutować o Piłsudskim czy Szymborskiej ) Potem z ochroniarzem tego baru udałyśmy się do klubu, gdzie bokiem ominęłyśmy z 15minutową kolejkę ludzi, usłyszałyśmy tylko " one są ze mną !" i za darmo poszłyśmy do strefy z selekcją, gdzie znalazłyśmy menu. Ceny ? Najtańszy alkohol - 150 euro, butelki wódek, whiskey po 5 litrów lub 7. Muzyka wreszcie nie ograniczająca się do hitów rodem z Eski, a ambitniejsza elektronika. Na dodatek była to noc karnawałowa i każdy dostawał maskę na oczy, niczym w Gossip Girl (przepraszam, ale serio mi się tak skojarzyły ) Ale ja, jak to ja, swoją zgubiłam.

Następnego dnia obudziłąm się o 9 i mimo, że spałam tylko 4 godziny, to byłam wyspana. Zostałam sama z bliźniaczkami na dwie godzinki, a potem reszta rodzinki wróciła. Ogólnie aż do dzisiaj moja praca wygląda tak, że jeśli już pracuję, to dwie godzinki, od dziesiątej do dwunastej. Modlę się, żeby dziadkowie zostali jak najdłużej, bo taka praca jak teraz - żyć nie umierać ! Aż zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że się tak lenię : D

Poza tym, nie wiem czy Wam mówiłam, ale prawdopodobnie wybieram się w październiku znowu na rok do Francji jak au-pair. Mam jedną rodzinkę prawie pewną w Montpellier (oni są pewni mnie ), ale rozglądam się nad rodzinkami pod Paryżem, w Paryżu. Jest parę, ale dopiero dziś znalazłam jedną w Wersalu, która odpowiadałaby mi z obowiązkami i z kwestiami pieniężnymi.
Więc, rozglądam się teraz za jakąś walizką : )
BUZIAK !


Ah ! I zapomniałabym ! 15 sierpnia tutaj był też wolny dzień. Wieczorem z rodzinką poszłam na miasto, jednak było tyle ludzi, że naet przed restauracjami ludzie czekali na wolny stolik. David więc poszedł kupić nam sandwiche/kebaby i poszliśmy usiąść na trawkę i zrobiliśmy mały piknik czekając na godzinę, podajże 22;30 ( brak komórki, tak... ) kiedy to obok, na plaży miał się zacząć pokaz fajerwerek. Mogę powiedzieć tylko tyle, że był to jeden z najpiękniejszych widoków jakie widziałam do tej pory... Magiczne, gapiłam się z prawie godzinę w te niebo jak zahipnotyzowana :D
Tutaj mała namiastka tego:



19.08.2012

plan dnia

Odwiedziny dziadków dziewczynek, a co za tym idzie, wolne dwa dni dla mnie.
Wieczory więc należały do restauracji, baru, kręgielni, bilardu, a dzisiaj - do klubu, co będzie pewnego rodzaju samobójstwem, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj wracam stamtąd około czwartej, a jutro pracuję. Ale jak to wszyscy mi tu mówią: korzystaj z życia, enjoy your life, profitez de votre vie. 
Jednak poza korzystaniem z życia, czasami jest praca, a o to mój (mniej więcej) plan dnia:
8/8:30 - pobudka  ( zależy kiedy bliźniaczki się obudzą, zdarza się, że i o siódmej, a i, że o dziewiątej ), podanie im buteleczek z mlekiem
9:30/10:00 - ubranie małych
( w międzyczasie budzą się dwie starsze i zajmują sobą )
10:00 - 12:00 - pilnowanie, żeby nikt nie ucierpiał w trakcie ich zabaw :)
( a w międzyczasie wywieszenie prania w ogródku, opróżnienie zmywarki, wyprasowanie koszyka ubrań, a jak mi się zachce i gdy nie ma akurat prania, to czasami odkurzenie )
12:00 - obiad dla małych
12:30 - ogarnięcie stołu po obiedzie małych
12:30-13:00 - dwie opcje, zależy od mojego humoru - obiad starszych, przy tym pilnowanie też maluchów LUB przygotowywanie maluchów do spania i dopiero potem obiad dla starszych, już w spokoju
13;00 - początek drzemki maluchów
13:00 - 14:20 - siedzenie ze starszymi lub odpoczynek z nimi w basenie i KONIEC PRACY :D

W sumie to szczerze powiem, że takie dwa dni wolne pod rząd, gdy nie ma nic do roboty aż do wieczora, są trochę nudne. Ale nie narzekam, pierwszy raz pospałam prawie do jedenastej ! :D


15.08.2012

kuracja

Boże, jak ten czas szybko leci. Już połowa sierpnia. Za około dwa tygodnie starsze wracają do szkoły, a to tak wydaje się niedawno, jak czekałam na nie przed szkołą, jak poznałam tam Bradleya i w ogóle. A tu już końcówka wakacji.... I zostało już tylko(aż?) półtora miesiąca tutaj. Zaczynam myśleć, co tu kupić za zapasy do Polski, jak ogarnąć pieniądze itd.
A co u mnie...
Kuruję się, jest już milion razy lepiej, ale nadal kaszlę. Christine zabrała mnie tutaj do lekarza, od którego wyszłam z potwierdzeniem anginy. Śmieszne jest to, że tutaj żyję na innych obrotach. W domu, z anginą, leżałabym w łóżku i narzekała na wszystko umierając. Tutaj normalnie wstaję ( w sumie to muszę, więc też co innego... ) z rana, pracuję, funkcjonuję. Nawet jeżdżę na rowerze.
Zaczęłam inwestować w magazyny francuskie, a nawet kupiłam sobie książkę typową dla nastolatek, ale w temacie dobrym - o dziewczynach au-pair ! Skoro nie chce mi się wkuwać francuskich czasów, chociaż tak się pouczę.
Jestem w sumie trochę zmęczona, bo normalnie mam każdy poniedziałek wolny, a w tym tygodniu nie dość, że musiałam pracować, to jeszcze najdłużej jak do tej pory, bo cały dzień. Ciągnę więc drugi tydzień bez wolnego dnia i na dodatek dziś pogoda niezbyt ładna, zmęczenie i jakiś taki średni humor mi się udziela. Dlatego chyba znowu wybiorę się na rower, kupię jakiś nowy tusz, szminkę i jak to typowa kobieta, poprawię sobie humor.
Ps. Malutkie zaczęły płakać, kiedy widzą, że jadę na plaże czy gdzieś tam. Nawet nie wiecie, jakie to dla mnie niesamowite uczucie ! Cały czas płakały tylko za rodzicami, a teraz i za mną. Kochane maluchy.
No i to by było na tyle. Telefonu postanowiłąm nie kupować tutaj, bo chyba się mi nie opłaca.Więc  ogólnie będę z 2 miesiące bez komórki. Ja, która musi sprawdzać telefon 834298432 razy dziennie...

3.08.2012

3.08.

Ostatnie dni mam całkowicie zapełnione, nie wiem jak ja to robię. Dziś jedynie znienawidzony przeze mnie dzień w kobiecym miesiącu zmusił mnie do marnowania się w łóżku. Normalnie w wakacje mogłam kłaść się o 3 w nocy, wstawać o 13stej i leżeć bezczynnie przez resztę dnia. Co się kompletnie teraz we mnie poprzestawiało. Dwie leniwe godziny i już czuję, że marnuję dzień. 
Poza tym, zgubiłam komórkę. Czuję się jak bez nogi, ręki czy nerki. Pomijam już fakt, że szczęśliwiec, który go potem dorwał, zobaczy wszystkie moje zdjęcia i filmiki, co sprawia, że mam ochotę zapaść się pod ziemię. Ale w sumie, to on powinien to zrobić, zabierając obcy telefon. Zastanawiam się, czy kupić tutaj przez ebay nowy, czy poczekać do powrotu do Polski, czy .. czy w sumie nie wiem co. Boże, w stu procentach jestem dzieckiem XXI wieku. 
Poza tym, że gubię telefony i, że ciągle dochodzi do jakiś przeszkód/niedogadań w wypadach gdziekolwiek( innym razem chyba zrobię wpis o tym, bo tyle tego... podziwiam moją rodzinę za wyrozumiałość :) to poza tym jest całkiem sympatycznie. Mama dobrze dziś powiedziała: I ty chcesz wrócić do Płocka, a potem do Torunia, po tym jak jesteś teraz w tym innym świecie ? Bo taka jest prawda. Wieczorne siedzenie na tarasie kasyna, z desperadosem i papierosem, patrzenie na oświetlone morze i plaże, rozmawianie, beztroska. Popołudnia na plaży, wolne noce w klubach.... 
A co do au-pairkowania od strony pracy, bo w sumie to powinno być moim głównym tematem... Z maluchami cały czas tak samo, bywają gorsze chwile i lepsze, ale w większości dobre. Opracowałam system poranny, dzięki któremu już nie zaczynam dnia pracy o 6 czy coś takiego, a o 8 lub nawet 9  : D Starsze są również kochane. Żadnych problemów. Rodzinka mnie męczy o ugotowanie czegoś, co lubię, więc wreszcie muszę się zebrać i zrobić im listę zakupów ! 
No a tym czasem z moimi zdjęciami możemy się wszyscy pożegnać na nieokreślony czas ...  Wysłużę się więc Google ! 
Ps. Przyrzekam, że czytam Wasze wszystkie wpisy, ale naprawdę nie mam chwili, żeby przysiąść i skomentować ! :(





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...