Dziś przychodzę do Was z maską, którą używam już dość długo, jednak dopiero teraz się zebrałam do zrecenzowania. Jest to maska do włosów bananowa, Scandic Line. Kupić można ją zapewne w profesjonalnych sklepach fryzjerskich, jak również na allegro ( tak jak ja to zrobiłam :). Za opakowanie 250 ml zapłaciłam około 11 zł.
Powyżej przedstawiam Wam zapewnienia producenta oraz skład, który jednak nie został ujęty w całości, dlatego już Wam go piszę w całości:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Silk Amino Acids, Panthenol, Musa Sapientum Fruit Extract, Coconut (Cocos Nucifera) Extract, Parfum, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone.
Jak widać, w składzie banan jest dość daleko, co trochę jest, według mnie, oszustwem, bo co ta za maska bananowa, kiedy przed bananem jest z sześć składników ?
Jeśli chodzi o opakowanie, jest to poręczny, zwykły, plastikowy słoiczek. Pod zakrętką ma jeszcze osłonkę, aby maska się nie wylewała, ja akurat tych osłonek nie lubię, bo gdy je zdejmuję, od razu mam już całe ręce ubrudzone w masce. Albo to ta przykrywka albo po prostu ze mnie niezdara.
Konsystencja maski jest dość gęsta, jak dla mnie, w sam raz. Tak samo jak z wydajnością, nie trzeba dużej ilości maski na włosach, aby coś podziałała. Również nie trzeba trzymać jej bardzo długo, bo (przynajmniej u mnie) efekty czy to po 20 minutach czy po godzinie są praktycznie takie same.
Dużo słyszałam o jej zapachu, jedne osoby go zachwalają, inne krytykują. Dla mnie pachnie jak bananowe śmiejżelki.:) Czyli w sumie, niby banan, ale taki przeplatany ze sztucznymi produktami. Mi nie przeszkadza.
Przejdźmy jednak do najważniejszej kwestii - działania.
Nie powinnyśmy się bać, że maska obciąży włosy, raczej nie ma takiego ryzyka. Wręcz przeciwnie, włosy po niej są lekkie, sypkie. Ułatwia też rozczesywanie. I dla antyfanek tego zapachu, nie martwcie się, długo na włosach się nie utrzymuje.
Jedynie małe ostrzeżenie, co do składu - maska zawiera dość dużo protein, także, osoby które szaleją z nimi już przy innych produktach niech uważają na przeproteinowanie ! :)
No i co więcej mogę powiedzieć, jak macie jeszcze jakieś pytania odnośnie tej bananowej maski, śmiało piszcie :)
No i standardowo, na koniec małe podsumowanie:
Jedynie małe ostrzeżenie, co do składu - maska zawiera dość dużo protein, także, osoby które szaleją z nimi już przy innych produktach niech uważają na przeproteinowanie ! :)
No i co więcej mogę powiedzieć, jak macie jeszcze jakieś pytania odnośnie tej bananowej maski, śmiało piszcie :)
No i standardowo, na koniec małe podsumowanie:
- zapach ( chociaż dla innych może być też wadą )
- nawilża
- wygładza
- wydajność
- cena
- opakowanie, z którego można wydobyć produkt do samego końca
- dostępność, nie ma ich w drogeriach, jedynie allegro lub hurtownie fryzjerskie
- dość daleko w składzie ekstrakt z banana
Buziaki,
Nie wiem... jakoś mnie nie zachęca.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ma w sobie aż tyle protein. Moje włosy raczej nie byłyby nią zachwycone :/
OdpowiedzUsuńa moje włosy lubią proteiny, także przemyślę kwestię jej zakupu:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest tak słabo dostępna, bo chętnie taką bananową maskę zafundowałabym swoim włosom.
OdpowiedzUsuńJakoś jej skład mnie nie zachęca, sama nie wiem.. :P Ale zapach mnie ciekawi!
OdpowiedzUsuńMiałam z tej firmy maskę kokosową i niestety kompletnie nic nie zrobiła z włosami.
OdpowiedzUsuńMoże ta bananowa okazałaby się lepsza.
Bardzo ciekawi mnie ta maska...
OdpowiedzUsuń