Jestem w Polsce, w domu, w swoim łóżku. Palę papierosa, słucham The Beatles, liczę godziny do spotkania z P.
Zrobiłam porządki w szafie. Po co, skoro za dwa tygodnie wyjeżdżam ?
Boli mnie brzuch. I głowa - od myślenia.
" A może to była zła decyzja, a może lepiej jakbym pojechała do Torunia, wałkowała ten arabski i miała bliskich koło siebie ? Może jednak nie jestem taka silna, samodzielna ? "
Zaczynam myśleć, że pojadę na ten rok - tak. A potem, może jednak wrócę ? Ale w takim razie, po co pojadę ? Miałam jechać, żeby stworzyć sobie start na studia we Francji.
Miłość jednak komplikuje wszystko.
"Miłość jednak komplikuje wszystko"
OdpowiedzUsuńAno komplikuje:)
powiem Ci, że czuję się podobnie...
OdpowiedzUsuńWspółczuję :( Ja mam zamiar po licencjacie wyjechać do USA na rok, ale ostatnio jak o tym myślę wydaję mi się, że rok to zbyt długo i że jednak nie dam rady i co rusz zmieniam zdanie na ten temat - mam jednak półtorej roku więc może zdążę podjąć odpowiednią decyzję :D i Tobie też tego życzę :*
OdpowiedzUsuńciężko jest podejmować takie decyzje. właśnie sama się zastanawiam co zrobić po roku w Anglii. niech mnie coś oświeci! (tylko nie za często,jak to ma w zwyczaju) i Ciebie niech też nawiedzą nowe myśli i rozwiązania!
OdpowiedzUsuńI co, i co? Dawno nic nie pisałaś! :( Wyjechałaś czy zostałaś jednak? :) Jeśli wyjechałaś to opowiadaj!! :)
OdpowiedzUsuń